Polski
Gamereactor
recenzje
Star Wars Jedi: Fallen Order

Star Wars Jedi: Fallen Order

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce...

HQ
Star Wars Jedi: Fallen Order

Długo przyszło nam czekać na dobrą grę dla pojedynczego gracza osadzoną w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Od czasów drugiej odsłony The Force Unleashed minęło już prawie dziesięć lat i choć gra do idealnych nie należała, dla mnie była ostatnim tytułem na licencji kultowej marki wartym uwagi. Nadal zresztą uważam Knights of the Old Republic za najlepsze, co spotkało Star Wars, i ubolewam, że do tej pory nie doczekaliśmy się pełnoprawnej trzeciej części serii. Nie ma jednak co płakać, bo Star Wars Jedi: Upadły Zakon doskonale zasklepia poszerzającą się pustkę w sercach wszystkich fanów. Zaprawdę Moc jest silna w tej grze i frazę zapewne przeczytacie wiele razy w innych tekstach. Co jednak ważniejsze, nie jest ona wyssana z palca i pisana na wyrost.

Nowa nadzieja?

Już od pierwszych minut obcowania z tytułem można śmiało określić go mianem Uncharted w settingu Gwiezdnych Wojen i będzie to chyba największy komplement, jakim można obdarzyć twórców. Przede wszystkim gra jest niesamowicie filmowa, a tempo akcji zwalnia jedynie w chwilach dowolnej eksploracji. Potyczek z wrogami nie brakuje, nadal jednak więcej czasu spędzamy na rozwiązywaniu - zwykle za pomocą Mocy - łamigłówek, które pozwalają nam zdobyć kolejny przedmiot, odkryć sekret czy też po prostu iść dalej.

Star Wars Jedi: Fallen Order
Starcie z nemezis.
To jest reklama:
Star Wars Jedi: Fallen Order
Walki są satysfakcjonujące, choć na najwyższym poziomie trudności dają w kość.

Choć poziomy skonstruowane są w taki sposób, by gracz nie mógł odkryć wszystkiego od razu, o dziwo po otrzymaniu nowych zdolności chcemy się cofać do poznanych już lokacji. Przez kilkanaście godzin rozgrywki ani razu nie uświadczyłem w tym aspekcie poczucia znudzenia czy podirytowania, a zdobywanie przedmiotów, nawet jeśli tylko kosmetycznych, sprawiało mi frajdę. Przy tym wszystkim Upadły Zakon kompletnie do niczego nie zmusza - mechaniki są proste do zrozumienia i podane wręcz w sposób łopatologiczny. Dzięki temu uzyskując nową zdolność Jedi sam chciałem przetestować ją we wcześniej nieosiągalnych miejscach.

Prawdziwy problem pojawia się tak naprawdę, gdy gra na siłę próbuje udawać soulslike, którym zwyczajnie nie jest. Oczywiście wszystko zależy od wybranego poziomu trudności, jednak sama mechanika walki nie do końca współgra z założeniami gatunku. Poza tym trudno brać na poważnie głównego bohatera, który przeszedł szkolenie Jedi, a potrafi go zabić jednym ciosem opancerzony ślimak. Tytuł wcale nie zyskuje na atrakcyjności poprzez ustawienie poziomu trudności na najwyższy, wręcz powiedziałbym, że wówczas pryska cała magia odkrywania bardzo ciekawie opisanego uniwersum, które niby znamy, a jednak za każdym razem poznajemy na nowo.

To jest reklama:
Star Wars Jedi: Fallen Order
Czasem w rozmowach możemy dokonywać niewielkich wyborów.
Star Wars Jedi: Fallen Order
Gra potrafi zaskoczyć nietypowymi misjami.

Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania

Śmiertelni wrogowie to nie jedyny aspekt, który próbuje naśladować gry pokroju Dark Souls czy Bloodborne. Miejsca medytacji to nic innego jak ogniska; biegnąc przez całkiem sprawnie zaprojektowane poziomy odblokowujemy liczne skróty, a wróg, który nas pokona, odbiera nam całe zgromadzone doświadczenie i możemy je odzyskać wyłącznie stając z nim do ponownej konfrontacji. I w zasadzie wszystkie te zapożyczenia naprawdę się tu sprawdzają, a w połączeniu z bardziej eksploracyjnym stylem gry tworzą ciekawą mieszankę akcji z przygodą. Przy tytule zarwałem kilka nocek i jeszcze nie mam dość, bo przecież pozostały sekrety, których jeszcze nie zdołałem odkryć. Gra potrafi wciągnąć i daje czystą frajdę, więc jest naprawdę dobrze.

Równie ciekawie prezentuje się historia, która być może nie należy do odkrywczych, ale doskonale wpasowuje się w standardy Gwiezdnych Wojen, choć po ostatnich filmach jestem w stanie napisać, że często nawet je przewyższa. Wcielamy się w postać Cala, któremu twarzy i głosu użyczył znany głównie z serialu Gotham młody, uzdolniony aktor Cameron Monaghan. Przy pierwszych prezentacjach byłem sceptyczny, ale w czasie rozgrywki faktycznie polubiłem bohatera, czego niemałą zasługą jest właśnie aktorstwo Camerona. Przedstawiona fabuła jest w założeniu mroczna i poważna, choć oczywiście nie brakuje tu typowych dla uniwersum żartów. Od wydania niesławnego Rozkazu 66 minęło pięć lat i przez ten czas Cal, podobnie jak reszta Jedi, nie afiszował się swoją mocą. Niestety, jak to najczęściej bywa, splot wydarzeń sprawia, że zostaje on wplątany w intrygę, która prowadzić ma do odnowienia Zakonu, co oczywiście nie będzie łatwe, bo Imperium, jak zwykle, depcze nam po piętach. Ta zdawać by się mogło w założeniu banalna historia szybko nabiera tempa i faktycznie intryguje, na tyle, że bez namysłu wskakujemy w wir akcji i dajemy się wkręcić.

Star Wars Jedi: Fallen Order
Zaskakuje też błędami...
Star Wars Jedi: Fallen Order
Chewie płakał jak ogrywał.

Kilka słów należy się również małemu droidowi BD-1, który towarzyszy nam przez całą grę. Jest to zdecydowanie droid, którego od wielu lat szukaliśmy. Nie tylko jest zwyczajnie zabawny, ale również niezmiernie pomocny. Potrafi leczyć, otwierać zamki, wyświetlać mapę, a nawet skanować obiekty, dzięki którym często dowiadujemy się ciekawych rzeczy. Gwiezdne Wojny mają szczęście do blaszaków i nie inaczej jest w tym przypadku. Co jednak smutne, BD-1 wypada znacznie lepiej niż większość napotkanych bardziej „ludzkich" postaci, które są po prostu standardowe i raczej niczym nie potrafią przez całą grę zaskoczyć. Większość „twistów" daje się wręcz przewidzieć nim ktoś o nich wspomni.

GGWWWRGHH!

Niestety, wykonanie techniczne pozostawia sporo do życzenia. Poszczególne lokacje są strasznie nierówne, od naprawdę przepięknych po koszmarne - jak chociażby rodzima planeta Wookiech, Kashyyyk. Wyraźnie daje się odczuć, że miejscówkami zajmowały się osoby o bardzo różnym uzdolnieniu. Co jednak dziwi najbardziej, to fakt, że na takim nierównym poziomie wykonania stoją również modele postaci. O ile na początku gra jest niesłychanie widowiskowa, wykonana wręcz filmowo, o tyle już późniejsze plansze i występujące w nich postacie czasami wołają o pomstę do nieba. Rozumiem, że stworzenie dobrze wyglądających Wookiech jest trudne, ale, do licha, ich modele przypominają późną erę PlayStation 2. Nie wygląda to po prostu najlepiej i mocno razi w oczy. Fanów muzyki Williamsa ucieszy natomiast ścieżka dźwiękowa, która jest bliźniaczo podobna do jego twórczości. No ale chyba w tym temacie nie spodziewaliśmy się niczego innego, prawda?

Star Wars Jedi: Fallen Order
Postać rozwijamy w czasie medytacji.
Star Wars Jedi: Fallen Order
Tego droida szukaliśmy!

Ponadto gra nawet na konsoli PlayStation 4 Pro potrafi przyciąć się na dosłownie kilka długich sekund, zwłaszcza w momentach przechodzenia z jednej lokacji do drugiej za pomocą otwierających się drzwi czy też wind. Co ciekawe, problem ten występuje najczęściej na najbrzydziej wykonanych planetach, więc siłą rzeczy po ukończeniu danego etapu fabularnego nie wspominamy ich najlepiej. Poza tym występuje dość częste doczytywanie tekstur i minimalne spadki płynności, które są najbardziej niepożądane w segmentach skupiających się na walce. Warto również dodać, że czas wczytywania, zwłaszcza po zgonie, jest wyjątkowo długi. Nastawcie się też na głośną pracę konsoli, bo szum nie ustaje nawet po wyłączeniu gry i jedynym ratunkiem jest ponowne uruchomienie sprzętu.

Nie taki ostatni Jedi

Pomimo bolączek Respawn dostarczył grę, której nie powstydzi się żaden szanujący się fan Gwiezdnych Wojen. Historia osadzona w jednym z najmroczniejszych okresów dla całego uniwersum sprawia, że całość trafi zarówno do starszych, jak i nieco młodszych odbiorców. Moc jest tu silna, choć miejscami daje się odczuć wyraźne jej zawirowania. Niewątpliwie jednak to tytuł, na który czekaliśmy od lat, i jeśli uważacie się za fanów świata Star Wars, spędzicie w nim kilkanaście przepełnionych akcją oraz eksploracją godzin.

07 Gamereactor Polska
7 / 10
+
Filmowa atmosfera gry; dużo akcji i ciekawej eksploracji; miejscami zapiera dech w piersi; interesujący protagonista; dobra mechanika rozwoju i walki; dużo sekretów do odkrycia.
-
Bardzo nierówna oprawa wizualna; liczne problemy techniczne; niepotrzebnie udawany styl gier soulslike.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości