Polski
Gamereactor
recenzje
Mutazione

Mutazione

„...z każdym stworzeniem można się porozumieć, jeśli się jest jego przyjacielem. Ale trzeba być prawdziwym przyjacielem."

HQ
Mutazione

Die Gute Fabrik to niezależny duński deweloper, który już od ponad dekady specjalizuje się w grach wykorzystujących kontrolery ruchu, ale posiada też na swoim koncie kilka ambitnych projektów z przeróżnymi technikami artystycznymi - od fotogrametrii po modele z plasteliny i użycie animacji poklatkowej, a także łączenie każdej z nich. Mutazione to najnowsze dzieło studia, i to dzieło pisane wielkim, wytłuszczonym drukiem. Dopracowane pod każdym aspektem być może aż za bardzo; trochę jak źle wyważone portfolio, wypełnione od początku do końca tak genialnymi pracami, że już od środka ów geniusz staje się zbyt powszedni.

W Mutazione wcielamy się w piętnastoletnią Kai, która w czasie wakacji udaje się na tytułową wyspę, by zaopiekować się swoim ciężko chorym dziadkiem - Nonno. Mutazione nie jest jednak zwyczajną wyspą, lecz tropikalnym ośrodkiem wypoczynkowym, w który przed stu laty uderzył meteoryt zwany „Moon Dragon". Większość turystów znajdujących się na terenie tej ziemi zginęła, a ci, którzy przeżyli, zaczęli mutować. Rząd szybko zdecydował się wycofać misje ratunkowe, dlatego też ocalali zostali zmuszeni do stworzenia małej i odizolowanej społeczności Mutazione.

Mutazione
Oprawa zachwyca już od pierwszych chwil.
To jest reklama:
Mutazione
Szybko okazuje się, że choroba dziadka nie jest głównym wątkiem w grze.

Współcześnie wyspa to w pełni funkcjonujące miasteczko z salonem kosmetycznym, barem, fabryką, stołówką - jest tu wszystko, czego potrzeba do szczęśliwego życia. Jak się szybko okazuje pomagając tutejszej społeczności, fakt, że jest to miasteczko mutantów, nie jest w żadnym razie istotny. Podczas swojego tygodniowego pobytu Kai nie będzie pomagać mieszkańcom w kompleksach związanych z zarośniętym czy skamieniałym ciałem, nie doświadczy żalu związanego z porzuceniem i życiem w odosobnieniu, nie dowie się nawet zbyt wiele o przeszłości wyspy ani o „Księżycowym Smoku" - bo ich problemy nie różnią się od problemów Kai. To przede wszystkim jedna, wielka rodzina, która ze względu - i bez względu - na okoliczności musi trzymać się razem. Nasza protagonistka będzie pomagać im w akceptacji, miłości, znalezieniu odwagi, wreszcie wybaczeniu samemu sobie. To opera mydlana, drama i okruchy życia bliskie każdemu z nas, ledwie okraszone wątkami supernaturalnymi.

Kai na swojej drodze spotka nieco aspołeczne kropki, ekscentryczne kiełbaski fascynujące się gospodarką, mutantkę, która zdradziła swojego męża i boi się przyznać, że nosi w sobie nie jego dziecko, kotkę, która nie potrafi pogodzić się z przeszłością. Postacie tak zwykłe i wyraziste zarazem, że już po jednym growym dniu spędzonym na wyspie bez trudu zapamiętałam wszystkie ich imiona, zaczęłam rozumieć nawyki, stałam się częścią tej społeczności i ona zaakceptowała mnie - jedyną osobę nieposiadającą narysowanej twarzy. Bo Kai jest tu zaledwie cichym obserwatorem, którego rolą jest doświadczenie konkluzji każdego bohatera i każdego rozdziału tej historii.

Mutazione
Tajemniczy ogród.
To jest reklama:
Mutazione
Wystarczy chwila, by zbliżyć się do mieszkańców Mutazione.

Choć Mutazione to przepięknie zaprojektowana gra z ręcznie rysowaną grafiką, czyta się ją również uszami - nie usłyszymy w niej głosów postaci, lecz plumkanie, u kotki nieco przypominające cichutkie darcie pazurów, u dziadka przytłumiony, dławiący dźwięk bębna, u potężnego Tunga jakby echo spadających kamieni. Podczas rozgrywki usłyszymy również siedem ogrodów, którymi będziemy się opiekować. Każdy z nich stworzymy dla innej osoby i w innym celu - niektóre będą spokojne i kojące, inne nieswoje, obce, nawet bolesne i przerażające. Zwiedzając wyspę i pomagając jej mieszkańcom zbieramy rozmaite nasionka, a w razie problemów zawsze możemy zajrzeć do encyklopedii flory podarowanej nam przez Yoke, archiwistę i bliskiego przyjaciela dziadka. Trudno jest się tu jakkolwiek pogubić czy czegoś nie zrozumieć, cała produkcja jest doszlifowana po prostu na błysk.

I tak naprawdę to jest chyba dość poważnym mankamentem tytułu - jest tak przemyślany od początku do końca, że ostatecznie nie zdąża już zachwycić i pozostawić po sobie czegoś więcej. Od pierwszych minut przyzwyczaja do szalenie wysokiego poziomu, na którym już pozostaje - nie idzie niżej, ale też nie stara się iść wyżej. Choć często budzi skojarzenia z niepokojącym Oxenfree, cechuje się znacznie prostszą konstrukcją. To piękne doświadczenie, podróż nie tyle na wyspę mutantów, co w głąb siebie, ale nawet jeśli podczas rozgrywki da się odnieść wrażenie, że kryje się za tym wszystkim coś więcej, to zakończenie wyraźnie mówi nam, że nie - że te wszystkie smutne czy przerażające elementy były tylko problemami w naszej głowie, a tak naprawdę nie istniały.

Mutazione
Tung nie zdaje sobie sprawy, że niedługo znajdzie się w centrum dramy rodem z ulubionego programu telewizyjnego...
Mutazione
To był tylko jeden z rozdziałów ich historii.

To jednocześnie część morału o przebaczaniu samemu sobie, jaki płynie z gry, ale też jakby oczekiwałam mniej oczywistego przesłania. To oczywiście nie oznacza, że finał rozczarowuje czy psuje wrażenia - po prostu myślę, że niedoskonałości gier często nadają im charakteru i są ich piękną częścią, zupełnie jak u ludzi, a skoro Mutazione to przede wszystkim gra o zmutowanych ludziach, wręcz chciałam, by była nieperfekcyjna. Tymczasem jedyne, na co mogłam trochę marudzić pod nosem, to że nie zawsze odróżniałam plany poziomów i odbijałam się od ścian, zamiast przejść do następnej lokacji.

09 Gamereactor Polska
9 / 10
+
Oprawa audiowizualna z najwyższej półki; rzeczywiste, barwne i żywe postacie; wciągające i pouczające doświadczenie.
-
Różnice między drugim a pierwszym planem nie zawsze są widoczne; zabrakło nieco odważniejszych motywów.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty

0
MutazioneScore

Mutazione

RECENZJA. Przez Aleksandra Olszar

„...z każdym stworzeniem można się porozumieć, jeśli się jest jego przyjacielem. Ale trzeba być prawdziwym przyjacielem."



Wczytywanie następnej zawartości