Polski
Gamereactor
recenzje
Assassin's Creed Odyssey

Assassin's Creed Odyssey - Dziedzictwo Pierwszego Ostrza: Epizod 1

O takiego Asasyna walczyliśmy.

HQ
Assassin's Creed Odyssey

Odyseja okazała się wielką grą, w której nie brakowało niczego poza... dobrą fabułą. Powiedzmy to sobie otwarcie, produkcja nie może pochwalić się wciągającym wątkiem głównym i całość ratuje jedynie polowanie na Czcicieli Kosmosu. Biegnąc we wskazany punkt na mapie spodziewałem się raczej kolejnego ciągu nudnych i powtarzalnych zadań, i o ile pod względem mechaniki faktycznie dodatek nie oferuje żadnych zmian, o tyle wznosi grę na wyżyny za sprawą intrygującej historii i nowych, ciekawych postaci.

Ballada o Dariusie

Dziedzictwo Ukrytego Ostrza to najlepsze, co spotkało Odyseję, i będę to powtarzał jeszcze długo niczym mantrę. Pomimo krótkiego czasu rozgrywki - całość daje się ukończyć w niecałe trzy godziny - twórcom udało się zawrzeć w niej wszystko, czego można oczekiwać od asasyńskiej sagi. Początkowo zachodziłem w głowę, bo i pamięć już nie taka jak kiedyś, w jaki sposób historia „pierwszego zabójcy" ma się do poprzedniej odsłony, która, bądź co bądź, traktowała przecież o początkach ukrywającego się w cieniu bractwa. Na szczęście przebłyski pozostały i szybko skojarzyłem posąg Dariusa stojący w piwnicy posiadłości w Monteriggioni. Jeśli zatem nie chcecie poczuć się zagubieni, polecam chociaż na moment odpalić wcześniejsze gry lub strony internetowe i przestudiować ponownie kodeksy. Warto, przynajmniej po to, by czerpać w pełni radość z obserwowanych wydarzeń.

Assassin's Creed Odyssey
Darius jak na krótkie wprowadzenie jest świetnie nakreślonym bohaterem.
To jest reklama:
Assassin's Creed Odyssey
Dodatek miejscami przytłacza.

Swoją drogą, spotkanie z Dariusem jest zaiste niezwykłym przeżyciem. To postać bardzo złożona, nie popadająca w schematy, bardzo wiarygodna i po prostu pełna. Obcując z nim ani przez moment nie odczuwałem, że jakikolwiek dialog czy sytuacja są pozbawione sensu, a przecież podstawka bystrością nie grzeszyła. Wyraźnie widać, że Ubisoft wziął sobie do serca uwagi graczy i przygotował przygodę, na którą od początku wszyscy czekaliśmy i zasługiwaliśmy. Choć może przygoda to w przypadku dodatku zbyt wygórowane stwierdzenie. Jak to zwykle z takimi rozszerzeniami bywa, zabawa kończy się szybciej, niż się zaczyna, a my zostajemy pozostawieni z poczuciem niedosytu.

Szkoda, że finalnie nie zdecydowano się wydać całości, choć z punktu finansowego decyzja jest jak najbardziej zrozumiała, tak wierzę, że jako duży dodatek Dziedzictwo sprawdziłoby się doskonale. Fabularnie bowiem jest naprawdę dobrze i nie ma tu się do czego przyczepić, jeśli chciałbym doszukiwać się wad, to stawiałbym na małą różnorodność, ale w tym temacie już koła na nowo twórcy nie wymyślą. Natomiast w przeciwieństwie do głównej osi Odysei, historia przedstawiona w przygodzie jest znacznie bardziej mroczna i brutalna. Wielokrotnie czujemy powagę danej sytuacji i w istocie zaczynamy mocniej zastanawiać się nad wszelkimi dokonywanymi wyborami.

To jest reklama:
Assassin's Creed Odyssey
Koń nie miał 4 poziomu więzi...

Udane zabójstwo

Wiele misji wprowadza nas wręcz w moralnego kaca i przewraca do góry nogami sposób, w jaki patrzyliśmy do tej pory na naszego bohatera, lub w przypadku Kasandry - bohaterki. Spodobał się mi taki sposób narracji, bo dzięki temu gra przestała sprowadzać się do prostego siekania kolejnych zastępów wrogów. Oczywiście, do ideału jeszcze daleka droga, a sama rozgrywka wielokrotnie definiuje sposób działania, jest to jednak krok w dobrą stronę. Krok, na który osobiście od czasów Origins bardzo liczyłem i czekałem. Rozwiązanie zagadkowej przeszłości Dariusa i prawdziwego powodu jego krucjaty prowadzonej z cienia, tajemniczy zakon, którego działanie nie jest tak oczywiste i małostkowe jak Czcicieli Kosmosu. Wszystko to naprawdę wkręca i intryguje, sprawia, że ponownie z nieukrywaną przyjemnością wskakujemy w niekończący się konflikt.

Assassin's Creed Odyssey
Wybory, wybory...

Bo w końcu otrzymaliśmy Asasyna, tyle że bez asasynów - jakkolwiek dziwacznie to brzmi. Na grę o Dariusie wymieniłbym wszystkie epickie przygody Alexiosa. Za dogłębne poznanie jego historii oddałbym nie jeden okręt, lecz całą flotyllę Adrestii. I wiecie co? Dokonałbym tego bez choćby jednego mrugnięcia czy upuszczenia łzy. Pierwszy epizod Dziedzictwa Ukrytego Ostrza to spójny, w pełni przemyślany początek większej opowieści, która nawet w pociętej ukrytym ostrzem formie robi dobre wrażenie.

08 Gamereactor Polska
8 / 10
+
Wciągająca intryga, postać Dariusa, asasyński klimat, wiele moralnych dylematów.
-
Brak zmian w mechanikach, zdecydowanie zbyt krótka, sporadyczne znane z podstawki problemy techniczne.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości