Polski
Gamereactor
recenzje
Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered

Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered

Powrót do domu.

HQ
Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered

Dziesięć lat. Dla jednych to mało, dla innych wystarczająco, by zapomnieć o danej grze. Na szczęście - tak, w wielu przypadkach to szczęście - żyjemy w czasach wszelkiej maści remasterów, dzięki czemu twórcy nie pozwalają zapominać nam o swoich tworach. Niespełna dziesięć lat temu na japońskim rynku zadebiutowało pierwsze Ni no Kuni w wersji na Nintendo 3DS. Rok później w znacznie rozbudowanej formie tytuł trafił również na PlayStation 3, a następnie doczekał się wydania na Zachodzie i właśnie wtedy rozpoczęła się jedna z najpiękniejszych przygód mojego growego życia.

Tam dom twój...

Wspaniale jest powrócić do „Drugiego Królestwa", nawet jeśli nie rozstaliśmy się z nim tak naprawdę na długo. W międzyczasie w nieco odmienionej formie odwiedziliśmy je za sprawą drugiej części, która jednak nie rozgrzała serc graczy tak, jak „jedynka". Niesłusznie, bo pomimo niskiego poziomu wyzwania - przynajmniej na premierę - była to nadal piękna i poruszająca kontynuacja. Idąc za ciosem, Level-5 postanowiło zaprezentować nowym graczom, jak straszny może być „Gniew Białej Czarownicy" i nie da się ukryć, że wspaniale jest móc znowu do tytułu powrócić.

Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered
To jest reklama:
Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered

Choć - spójrzmy prawdzie w oczy - wiele do odświeżenia w nim nie było. Gra już na swoją premierę wyglądała przepięknie i w gruncie rzeczy wcale się nie postarzała. Poprawiono oczywiście nieco tekstury i zwiększono rozdzielczość, ale pamiętajmy o tym, że typowa dla japońskiej animacji grafika była na tyle specyficzna, że po odpaleniu gry nie doznajemy żadnego objawienia. Ot, całość jest nieco wyraźniejsza, a barwy nasycone. Tu i ówdzie dodano efekty cząsteczkowe typu kapiąca woda i latające liście. Muszę przyznać, że nie myślałem, że może być jeszcze ładniej, ale po kilkunastu godzinach spędzonych z Oliverem i spółką znów dałem się porwać fantastycznej i jakże pięknej historii.

Tym bardziej, że po raz pierwszy możemy poczuć się faktycznie jakbyśmy brali czynny udział w nowej animacji od studia Ghibli, a to za sprawą oryginalnego udźwiękowienia. Przyznaję, że jeśli mogę, zawsze wybieram oryginalny język i aż łezka zakręciła się mi w oku, gdy po raz pierwszy usłyszałem japońskie głosy poszczególnych bohaterów. Nie tyle angielski dubbing jest zły, powiedziałbym nawet, że staje na wysokości zadania, aczkolwiek dopiero w wersji oryginalnej widać, jak wiele postaci uległo diametralnym, niekoniecznie dobrym zmianom. By nie szukać daleko, Drippy w wersji angielskiej brzmi jak podstarzały Irlandczyk i o ile sam pomysł jest ciekawy oraz trafny, o tyle po prostu daleko mu do głosu japońskiego aktora. Zresztą... wszyscy brzmią jakby bardziej naturalnie, prawdziwie. Dzięki zmianie gra zostaje pozbawiona angielskiej teatralności, która nie musi pasować każdemu.

To jest reklama:
Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered
Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered

Bonusowo w remasterze znalazły się familiary - magiczne stworki, które łapiemy w czasie gry - które pierwotnie były dostępne jedynie w przedsprzedaży w różnych sieciach sklepów. Jest to mała rzecz, ale cieszy. Zwłaszcza, że kilka z nich to faktycznie zupełnie nowe stworzenia, których nie ujrzymy w czasie samej przygody. Zwykle też dodatkowe stworki są zwyczajnie potężniejsze, a przynajmniej stanowią niezłą siłę na etapie, gdy możemy je pozyskać. Choć starsi fani prawdopodobnie i tak mają już swoich ulubieńców, których pokochali wiele lat temu, warto dać szansę nowym familiarom - mogą pozytywnie zaskoczyć.

Niestety, pomimo odświeżenia gra nadal boryka się z takimi samymi problemami. Wchodząc na nowe obszary lub podróżując po mapie świata, sporadycznie widoczne są wyraźne spadki klatek animacji. Wielokrotnie miałem też wrażenie, że gra w nowej odsłonie jest zwyczajnie ciemniejsza, co nie do końca przypadło mi do gustu. Nie poprawiono również niektórych irytujących elementów mechaniki walki, jak chociażby blokowanie się stworków lub przerywanie ich akcji w momencie rzucania zaklęć wzmacniających. Walka w Ni no Kuni nigdy nie stanowiła większego wyzwania, a wspomniane problemy nie zmieniają postrzegania rozgrywki, jednak przy dłuższym posiedzeniu zaczynają po prostu irytować.

Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered
Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered

...gdzie serce twoje.

Pomimo tego Ni no Kuni: Wrath of the White Witch Remastered nadal w sobie rozkochuje i powróciłem do niego z przyjemnością, niczym do klasycznego anime oglądanego przed wieloma latami. Grą zauroczyłem się już przy premierze i jest to uczucie, które zdecydowanie przetrwało próbę czasu. Mimo swojej naiwności, Ni no Kuni to nadal piękna historia o przyjaźni i miłości, o rzeczach, zdawać by się mogło, banalnych, których przecież tłumaczyć nie trzeba. Ten tytuł uzmysławia jednak, że trzeba jak najbardziej, a przy tym podaje przekaz w taki sposób, by mogli się nim cieszyć zarówno starsi, jak i młodsi gracze. W końcu, Ni no Kuni to produkcja ponadczasowa, która już na stałe uplasowała się w czołówce gatunku, i jeśli jesteście fanami jRPG-ów, to aż wstyd w nią nie zagrać. Zwłaszcza teraz, gdy wygląda tak przepięknie. Całym serduchem polecałem w czasie debiutu, polecam teraz i polecać będę zawsze. Gdy już raz odwiedzicie „Drugie Królestwo", nie będziecie chcieli powracać do zwyczajnego świata.

09 Gamereactor Polska
9 / 10
+
Piękna historia, która się nie starzeje; niesamowita oprawa audiowizualna; zabawa na długie godziny; japoński dubbing!; nowe familiary.
-
Te same drobne problemy, które towarzyszyły grze przy debiucie; muzyka czasem męczy.
overall score
to ocena naszych redaktorów. Jaka jest Twoja? Wynik ogólny jest średnią wyników redakcji każdego kraju

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości